wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 5

Wstałem i ruszyłem do swojego pokoju. Julia spała sobie, więc żeby jej nie przeszkadzać, pójde zrobić śniadanie. Zeszłem na dół. Nikogo nie było. Rodzice w pracy. Jus pewnie u jakiegoś kolegi. Czyli jestem sam z Julią. Sam. Zaparzyłem herbate i zrobiłem jakieś kanapki. Nie jestem świetny w gotowaniu.

*Oczami Julii*

Wstałam, przetarłam oczy i zeszłam na dół, by coś zjeść. W kuchni zastałam Harrego.

- Dzień dobry, jak się spało ?

- Dobrze a tobie ?

- Dobrze.

Uśmiechnęłam się promieniście, aż nagle rozległ się mój dzwonek telefonu.

- Zaraz wracam.

Poszłam do pokoju, wzięłam telefon. Dzwonił Nathan. Odebrałam.

- Halo ?

- Gdzie ty do cholery jesteś ?!?

- U kolegi.

- Ja cie szukam po całym mieście, a ty siedzisz u kolegi ?

- Oo dopiero teraz ci sie przypomniało o mnie ? Wogóle nie dzwoniłeś.

- Skończ, u kogo ?

- Harrego Stylesa.

- U tego pierdolonego chuja ?!?

- Nie mów tak o nim. Przynajmniej sie mną zajął, nie jak ty. Zrywam.

I sie rozłączyłam. Dałam sobie do zrozumienia, że zaraz sie tu pojawi. Zeszłam na dół i zaciągnęłam Harrego do salonu.

- Drzwi są zamknięte ?

- Tak są. Coś sie stało ?

- Powiem ci później. Musimy gdzieś się ukryć.

- Wiem gdzie. W piwnicy.

Harry zaprowadził mnie tam, i usiedliśmy na kocu, zamykając drzwi i czekaliśmy.

- Po co sie tu schowaliśmy ?

- Chodzi o mojego byłego ?

- ,,Byłego" ?

Opowiedziałam mu wszystko o rozmowie telefonicznej z Nathanem.

- I sądzisz, że tu zara przyjedzie i będzie chciał mi wpierdolić ?

- Dokładnie. Przepraszam, że cie w to wszystko wciągam, ale...

Przyłożył mi palec do ust.

- Nic nie mów. Zobaczymy co się wydarzy.

Patrzał się na mnie. Jego oczy błyszczały się w smudze słońca. Lubiałam je. Uśmiechnęłam sie. Harry, objął moją twarz rękoma i... poprostu delikatnie je odsunęłam. Spojrzałam sie na niego. Patrzał na podłoge. Musiałam coś powiedzieć.

- Harry, nie żebym coś...

- Rozumiem.

Nie mówiłam nic więcej.

*Oczami Harrego*

Jaki ja jestem głupi ! To było zdecydowanie za szybko. Ale pchnęło mnie coś. Może jej sie nie podobam. Nigdy nie miałem prawdziwej dziewczyny. Tamte były idiotkami. Zawsze sie nimi zabawiałem, a później zostawiałem. Wiem, idiota ze mnie. Ale sie zmieniłem. Kocham Julię, i nic i nikt tego nie zmieni. Usiadłem na kocu i oparłem głowe o ścianę. Wiem, że Julia czuje sie nie swojo przez to co się wydarzyło. Usiadła koło mnie. Trwała cisza. Nikt sie nie odzywał. Po co ja sie tu chowam ?

- Ja ide. Nie mam zamiaru się chować.

Wyszłem. Zacząłem się rozglądać za jakimś samochodem. Stał, pod moją bramą. A do drzwi zaczął walić Nathan. Otworzyłem mu.

- Czego tu chcesz. ?

I dał mi z pięści w twarz. Oddałem mu.

- Kurwa, nie masz własnego domu ?!? Wynoś sie stąd !

Okładaliśmy się pięściami, gdy w progu stanęła Julia. Obaj przestaliśmy i się na nią patrzyliśmy.

- Możecie przestać ?!? Po co Nathan tu przyjechałeś ? Nie mamy o czym gadać.

- Po ciebie.

Złapał Julie za nadgarstek, ale wziąłem jego ręke.

- Wynoś sie stąd, albo zadzwonie na policje.

Powoli wyciągnąłem telefon z kieszeni, ale nie zdąrzyłem, gdy ten wycelował we mnie broń. Julia schowała się za mną. Co miałem robić ? Napewno jej nie oddam. Hmmm... No tak. Sięgnąłem do prawej kieszeni z tyłu moich spodni i natychmiast wycelowałem moim pistoletem w Nathana. Zobaczymy czy pociągnie za spust. Staliśmy tu tak dobre 5 minut, gdy w końcu Nathan cofnął się.

- Zobaczysz, Julia jest i będzie moja !

I odjechał swoim czarnym mercedesem. Miałem go gdzieś. Weszłem do domu wraz z Julią i kończyłem robić śniadanie. Julia stanęła obok mnie.

- Pomóc ci ?

- Nie.

- Jesteś zły ?

Spojrzałem się na nią z sarkazmem. Uśmiechnęła się i zwinęła jedną kanapkę.

- Spryciara.

Zachichotała cicho. Uśmiechnąłem się pod nosem i położyłem na stole nasze śniadanie.

- Smacznego.

- Dziękuje i wzajemnie.

Usiedliśmy na przeciwko siebie i skosztowaliśmy śniadanie. Kiedy skończyliśmy, poszłem do pokoju się ogarnąć, zresztą Julia też. Zamknąłem drzwi i zacząłem szukać moich dresów i bluzy. Kiedy je znalazłem, ubrałem je i poszłem do łazienki sie uczesać i umyć zęby. W tej samej chwili, Julia już zmierzała w kierunku łazienki. Przyspieszyła, i ja przyspieszyłem, ale Julia była już przy drzwiach.

- Moja łazienka.

Uśmiechnęła się i wpęzła do pomieszczenia, i już miała zamknąć drzwi, kiedy ja przytrzymałem je ręką.

- Co, nie możemy się razem ogarnąć ?

Uśmiechnąłem się.

- Tak panie Styles, możemy się razem ogarnąć.

Zachichotaliśmy obaj i ja wparowałem do łazienki. Nałożyliśmy sobie paste na szczoteczke i zaczęliśmy myć zęby, śmiejąc się, co utrudniało nam mycie. Kiedy skończyliśmy, dla zabawy ubrudziłem Julie pastą.

- Chcesz sie bić ?

Spojrzała na mnie ostrym wzrokiem, uśmiechając sie, przy czym wzieła tube pasty i wycisnęła na moje włosy.

- Ooo na nic lepszego cie nie stać?

Zachichotałem.

- A co chcesz ? Mówie odrazu, że będziesz żałował.

- Chce.

Wzieła szczotke i czesała mi włosy. Które jeszcze bardziej były w paście. Popchnąłem ją dla zabawy.

- Chcesz mi włosy torturować ?

- Skąd wiedziałeś ?

Uśmiechnęła się, przy czym wyszła.

- Umyj włosy i zawołaj jak będzie łazienka wolna.

- Okej.

Umyłem włosy ciepłą wodą, przy czym je wysuszyłem. Uczesałem się i wyszłem. Trzeba tera ogarnąć pokój. Pościeliłem łóżko, sprzątnąłem papiery z biurka i ruszyłem do salonu na kanapę. Hmm zapomniałem.

- Łazienka wolna !

- Już mi nie potrzebna.

Przełączałem kanały, nie było nic ciekawego. Nagle przy mnie usiadła Julia. Wyglądał super. Była ubrana w białe spodenki, turkusową, luźną bluzke bez rękawów i do tego zrobiła sobie kitę i lekki makijaż. Jej czarne włosy, kontrastowały z jej czekoladowymi oczami.

- Zamierzasz cały dzień gnić na kanapie ?

- Czemu nie ? A co chcesz robić ?

- Nie wiem. Może pojedziemy do mojego domu ? Musze zobaczyć, czy wszystko jest tam okey.

- Jasne.

*Oczami Julii*

Pojechaliśmy do mojego rodzinnego miasta Bradford. Harry zatrzymał się pod naszą willą, przy czym wysiadłam i udałam się w kierunku moich drzwi. Wyciągnęłam klucze, i otworzyłam. Harry zamknął je i poszedł razem ze mną do salonu. Nic nie było sprzątnięte. Wzięłam zmiotke i sprzątnęłam zbity wazon. Odkurzyłam cały dół i umyłam podłoge. Zastanawiałam się, czy nie mogłabym już tu spać.

- Wiesz Harry, myślę, że mogłabym już tu wrócić.

- Jak chcesz. Ale i tak będe cie odwiedzał.

- Nie ma sprawy. To może pojedziemy po moje rzeczy i posiedzisz sobie u nas.

- Okej

Pojechaliśmy po moje rzeczy, i gdy już tu wróciliśmy, rzeczy zostawiła, w swoim pokoju, a Harremu zrobiłam kawe. Usiadłam, popijając napój energetyczny.

- Nie będziesz się bała ?

- Czego mam się bać ?

- Nie wiem, tak sie pytam.

- Nie jestem małym dzieckiem

Uśmiechnełam się. Kiedy Harry już pojechał, zajęłam się rozpakowywaniem swoich rzeczy. Miałam całe popołudnie. Martwiłam się o Zayna. Pewnie jest w ciężkim stanie. Kiedy wszystko się znalazło na swoim miejscu, zaczęłam się zastanawiać nad obiadem. Nie jestem dobra w gotowaniu, dlatego chwyciłam telefon i wpisałam numer jakiejś knajpy, przy czym zamówiłam kebab. Mineło 30 min i dostałam swoje zamówienie. Szybko zjadłam, posprzątałam i włączyłam telewizje. Jak zawsze, nic ciekawego. Jutro odpuszczam se szkołe. Tamara wróci za 2 dni. Do wieczora siedziałam sama na kanapie i oglądałam telewizje. Ruszyłam się w końcu, wszystko wyłączyłam i zgasiłam, następnie poszłam do pokoju Zayna po pudło. Zaniosłam je do swojego pokoju, zamknęłam drzwi i włączyłam laptopa. W wyszukiwarke wpisałam ,,Thomas Malik Bradford''. Znalazłam bardzo ciekawą rzecz na stronie z wiadomościami. ,, Thomas Malik - były żołnierz, w wieku 13 lat, trafił do wojska. Zmarł 17.08.2009 r. miał 18 lat, popełnił samobójstwo w rodzinnym domu w Bradford. ''. Więcej nic nie znalazłam. Miałam brata. Miałam brata. Miałam 2 braci. Jeden umarł. Nie docierało to do mnie. Zaczęłam szukać zdjęć Thomasa Malika. Wyszukały mi się zdjęcia ale nagle zgasło mi światło i laptop. Próbowałam go włączyć ale nic z tego. Dziwne. Telefon. Sięgnełam po telefon i zadzwoniłam do Harrego.

- Halo ?

- Harry ?

- O cześć Julia. Boisz się ?

- Przyjedź jak najszybciej. Wszystko mi nagle zgasło. Laptop mi sie nie chce włączyć.

- Dlaczego ?

- Nie wiem. Wiem, że miałam drugiego brata.

Rozłączyłam się. Podkuliłam nogi i oparłam o kolana głowe. Nagle zadzwonił mój telefon. Dzwoniła... mama ? Szybko odebrałam.

- Mamo ?!? Gdzie jesteś ?!?

Cisza.

- Mamo ?!?

Nagle otworzyły się drzwi od mojego pokoju. Zakryłam oczy i zaczęłam krzyczeć z całych sił. Ktoś mnie objął.

- Nie bój się. To ja.

To był Harry. Cała drżałam. Przyłożyłam telefon do ucha i ciągnęłam dalej tą ,,rozmowe''.

- Mamo ?!?

Jakieś krzyki. I ktoś krzyknął do słuchawki telefonu. Nie był to kobiecy krzyk. Wystraszyłam sie jeszcze bardziej. Popatrzałam na Harrego. Widziałam w jego oczach czułość.

- Ty...ttyyy...

I rozłączyłam się. Harry objął mnie jeszcze bardziej.

- Nie bój się. Jestem przy tobie. Nic ci sie nie stanie.

Wtuliłam się w niego. Mam nadzieję, że nic mi, ani nikomu innemu nic się nie stanie.


_________________________

Hej kochani ! Dziękuje za 1K wyświetleń ! Jesteście super ! Myślę że następny rozdział pojawi się dosyć szybko więc bądźcie spokojni i przepraszam za tak długą przerwę :) Do następnego :*
Uwaga!
Chyba nie podoba wam sie moje opowiadanie, patrząc na brak komentarzy. Nie wiem, czy dalej pisać, ponieważ nie mam do tego motywacji. Wszystkie krytyki i tak piszcie w komentarzach, a ja postaram się odpisać.