niedziela, 6 września 2015

Rozdział 14

Och, to tylko Zayn. Odetchnęłam z ulgą, tak samo zrobiła to Nina. Zayn nie był zbytnio zadowolony.

- Co wy tu robicie ? Myślałem, że ktoś was porwał. - zeszliśmy z dachu i poszliśmy do salonu.

- A my myślałyśmy, że ktoś obcy wszedł do mieszkania. Dlatego poszłyśmy się schować. - Zayn przeczesał nerwowo włosy.

- Nikt oprócz nas nie może tu wejść. Tu jesteście bezpieczne. Dlaczego ktoś zbił kubek ? - spojrzał się na nas.

- Wyślizgnął mi się z ręki. - odpowiedziała Nina. Poszłam posprzątać szkło, a następnie poszłyśmy do swojej sypialni, a Zayn został w kuchni pijąc kawe. Zamknęłam drzwi i obie usiadłyśmy na kanapie.

- Zayn się zmienił - zaczęła Nina. Musiałam przyznać jej rację.

- Zauważyłam. Przejdzie mu.

- Ale co mu jest ? - wytrzeszczyła na mnie oczy.

- On się boji. Boji się, że ktoś cię znów porwie, albo ty odejdziesz. Dlatego jest taki nerwowy. No i jest zły na...

- Spokojnie, nie wybuchne - zachichotała.

- Jest zły na Sykesa. Szczerze to powinien się wyluzować. Jak jeszcze mówi nam, że tu jest bezpiecznie to czemu chodzi taki zły ?

- Nie wiem. - spuściła wzrok na swoje palce.

- Nie przejmujmy się tym. Nie powinnyśmy się w to mieszać.

- Ale w pewnym sensie chodzi o mnie. - spojrzała na mnie z ukosa.

- Ty tym bardziej powinnaś się nie przejmować. Znam Zayna, on zrobi wszystko aby cię chronić. - zrobiłam przerwe. Wzdychnęłam - Powinnaś iść do lekarza.

- Do żadnego lekarza nie będe chodzić.

- Ale musisz. To dla twojego dobra. Pójdę z tobą, a Zayn się o tym nie dowie. - Nina chwilę się zastanowiła, na co wzdychnęła.

- Okej, pójde do tego lekarza. - uśmiechnęłam się szeroko na co ona nie mogła powstrzymać uśmiechu. Bardzo ją polubiłam.

- Mam pomysł. Jak pójdziesz do tego lekarza, to ja pojadę zrobić zakupy i wieczorem z Julią zrobimy taki babski wieczór. Albo zróbmy taki wieczór, że we trójkę pójdziemy do restauracji, a później pojedziemy do najlepszego hotelu i wynajmiemy pokój i będziemy się wygłupiać. A na drugi dzień po południu wrócimy do willi. - wziełam głęboki wdech, ponieważ od mówienia zabrakło mi tchu.

- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnęła się.

- Okej, to wyjedziemy po południu. Zayn nam wynajmie limuzyne a z tym się wiąrzą ochroniarze. On nam by nie pozwolił od tak sobie iść. Ale tym się nie martw. - wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i upiełam sobie z włosów kucyka. Nina pojawiła się obok mnie. - Wiesz, zakryjemy ci te siniaki. Musisz wyglądać na codzień ładnie. Chociaż i tak jesteś ładna to i tak trzeba zakryć ci te siniaki. Nie masz nic przeciwko ? - zapytałam. Nina uśmiechnęła się.

- Nie. Poczekaj, przekręce kluczyk w drzwiach, żeby nikt nie wszedł. - wyszła, a chwilę później znalazła się znów w łazience.

- Dobrze, że kiedyś kupiłam sobie wszystkie kosmetyki w tym takie, które zasłaniają wiele rzeczy. I tak nigdy nie używam, ale teraz w końcu użyję. - poszukałam odpowiedniego kremu w kosmetyczce podróżnej, odkręciłam i posmarowałam Ninie twarz. Odwróciłam ją do lustra. - I co mniej widać no nie ?

- Rzeczywiście. - uśmiechnęła się.

- Masz, posmaruj sobie nogi, ręce, brzuch i plecy. On jest wodoodporny, więc wytrzyma dosyć długo. - podałam jej tubkę i wyjęłam podkład do makijażu. Posmarowałam sobie całą twarz, następnie rozjaśniłam sobie oczy, aby nie wyglądały na zmęczone, póżniej popudrowałam sobie nos i policzki, nałożyłam cień do powiek, tuszem zrobiłam rzęsy, różowym pudrem policzki, a na koniec lekka jasna pomatka. Tak samo zrobiłam Ninie.

- Dziękuje. - uśmiechnęła się do mnie, a ja to odwzajemniłam.

- Nie masz za co dziękować. Wyglądasz olśniewająco ! Widzisz, nawet nie widać żadnych siniaków. - włożyłam wszystkie kosmetyki do torebki - chodź, teraz wybierzemy z moich rzeczy jakieś ubrania. - pociągnęłam Nine za ręke i weszłam do garderoby. Było pełno wieszaków, a na nim pełno sukienek, bluzek i nie wiadomo jeszcze czego. Na myśl przyszła mi sukienka, którą kupiłam ostatnio, wtedy jak z Zaynem jechaliśmy do Los Angeles. Wyciągnęłam luźną, jasno różową sukienkę na ramiążkach. Nie była ani za krótka, ani za długa. Wręcz idealna. - Prosze, to twoja sukienka. - uśmiechnęłam się szeroko.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale. Załóż ją, bo się zdenerwuje i mój dobry humor pryśnie. - dodałam sarkastycznie. Nina poszła do łazienki, a ja poszukałam czegoś dla siebie. Znalazłam turkusową luźną i przewiewną koszulę z odkrytymi ramionami i czarne, dżinsowe spodenki. Założyłam to wszystko i wyszła Nina. - Wyglądasz pięknie!

- Dziękuje ty też. - uśmiechnęła się.

- Dzięki. Teraz buty. Weźmiemy może jakieś... trampki ? Ja akurat bardzo lubię sportowe buty.

- Ja też - uśmiechnęła się i stanęła obok mnie. - Dużo masz tych butów.

- Wiem. - ze spodu wyciągłam białe trampki za kostkę. - Załóż te. Będą pasowały, jeszcze założymy ci białe dodatki. - położyłam buty obok Niny, która musiała je założyć. Ja wzięłam biało - turkusowe Nike przed kostke. - Chodź, teraz zajmiemy się fryzurą. - obie ruszyłyśmy do łazienki. Rozpuściłam swoje włosy i wzięłam czarną gumkę. Z kosmetyczki wyjełam dwie szczotki, jedną podałam Ninie, a jedną ja wziełam. - Tylko uczesz włosy, wydaje mi się, że w rozpuszczonych będzie ci najładniej. - ja natomiast zrobiłam sobie kłosa, a na koniec związałam czarną gumką. - I gotowe ! A, prawie bym zapomniała o twoich kolczykach. - wyjełam z szuflady parę białych kółek. - Prosze. To twoje kolczyki, będą ci pasowały do trampek. - Nina założyła je, a następnie wyszła z łazienki wraz ze mną.

- Dziękuje ci jeszcze raz.

- Nie masz za co dziękować. A teraz chodź, idziemy zaprezentować się Zaynowi. - wyszłyśmy z pokoju i poszłyśmy do salonu, gdzie zastałyśmy Zayna robiącego coś na laptopie. Stanęłyśmy na przeciw niego, ale ten tylko jeden raz się na nas spojrzał i znów skierował swój wzrok na laptopa. Ale chwilę później spojrzał się na nas drugi raz i to na dłużej. Patrzał się raz na mnie, a raz na Nine. - I jak ?

- Wow. Wyglądacie jakoś... inaczej. - Zayn odłożył laptopa, i podszedł do Niny.

- Okej, zostawiam was samych. - odeszłam, zostawiając Nine z Zaynem. Ale nie poszłam za daleko. Chciałam wiedzieć co Zayn ma do powiedzenia.

*Oczami Niny*

- Musze z tobą porozmawiać Nina. Usiądź. - wskazał na miejsce na przeciw niego. Posłuchałam go i od razu się spiełam. Wiedziałam, że w końcu będzie chciał ze mną porozmawiać. Ale to nie będzie łatwa rozmowa. Spuściłam wzrok na swoje palce, nie chcąc patrzeć na Zayna. Nadal myślę, że Zayn mnie nie chce. Po co by mnie chciał ? Oszukałam go, czego będe żałować. Narazie i tak wole mieć Zayna na dystans. Straciłam zaufanie do niego. Trudno mi to przyznać. - Nina, spójrz na mnie. - niechętnie podniosłam na niego swój wzrok. Od tych dwóch miesięcy, boje się każdego mężczyzny. Nie chce poprostu przechodzić przez to samo co z Sykes'em. - Może nadal w to nie wierzysz... ale chcę byś wiedziała, że zawsze cię kochałem i kocham nadal. - w duchu odetchnęłam z ulgą. Narazie... poprostu nie moge odwzajemnić tych uczuć. - Ufasz mi ? - co miałam mu powiedzieć ?

- Zayn... nie zrozum mnie źle. Ja... potrzebuję czasu. - nie mogłam wytrzymać już tak napiętej atmosfery, więc wstałam i poszłam do mojej sypialni, nie patrząc na niego. Może liczył na co innego. Musze przemyśleć jeszcze wszystko i do jutra muszę podjąć jakąś decyzję.

*Oczami Zayna*

Przeczesałem palcami włosy, następnie podszedłem do blatu kuchennego, gdzie leżał mój telefon. Na prośbę Tamary zamówiłem limuzynę, jednak nie dostałem żadnej informacji, co zamierzają dziewczyny i gdzie mają zamiar jechać. Zapewniłem im najlepszą ochronę, aby nikt ich nie zaatakował. I tak miałem wąpliwości. Kto wie, czy nie czają się w galerii ? Tylko czekają na odpowiedni moment. Potrząsnąłem głową, aby wyrzucić te dziwne myśli. Przecież one są dorosłe. A ja się martwię jak jakiś gówniany ojciec, a nim to ja nie jestem. Nagle weszła do salonu Nina. Spiąłem się lekko.

- Zayn, podjęłam decyzję. - zmarczyłem brwi, zastanawiając się o czym mówi. Jaką decyzję ? - Wyjeżdżam. Siedzenie tutaj nie wychodzi mi na dobre. Potrzebuję czasu. Muszę to wszystko przemyśleć. Jeszcze dziś spakuję się, zamówie bilet i dziewczyny się mną zajmą. Lece z powrotem do Londynu. - przestałem przez chwile oddychać. Stałem jak wmurowany. Że co ?!?






3 komentarze = następny rozdział :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz