Co ?!?
- Co ? - stałem i nie wiedziałem co powiedzieć. - Jak to wyjeżdżasz ?
Jednak Nina chyba nie zamierzała mi odpowiedzieć, ponieważ odwróciła się i poszła w kierunku drzwi wejściowych.
- Gdzie idziesz ? - odwróciła się do mnie z obojętną twarzą.
- Przejść się. Nie musze ci mówić gdzie. - i wyszła. Nie mogłem się ruszyć. Jej słowa do mnie w ogóle jeszcze nie dotarły.
*Oczami Tamary*
Nic nie mogłam zrobić, to były decyzje Niny. Wiem, że jednak w jakiś sposób Zayn'a to zabolało, ale Nina jeszcze nie doszła do siebie po wydarzeniach z przed kilku miesięcy. Nie dziwię się jej. Sama na jej miejscu nie dałabym rady. Chociaż nie do końca wiem, co przeżyła i narazie nie będę próbowała od niej czegoś wyciągać. Za godzine jedziemy do szpitala, a później na imprezę 'pożegnalną'. Wyszłam na balkon i oparłam się o balustradę. Mój wzrok powędrował do idącej Niny. Szła w kierunku parku. Usiadłam na jednym leżaku i wybrałam na telefonie numer do Julii.
- Halo ? - odezwała się moja siostra.
- Hej, jedziecie już ?
- Tak, coś się stało ? - zapytała z przejęciem.
- Nie... - zawachałam się na chwile. - poprostu musimy porozmawiać.
- No dobra. Do zobaczenia. - rozłączyłam się.
Nagle na balkon wparował Zayn. Oparł się plecami o ścianę i przeczesał włosy. Chciałam coś powiedzieć ale Zayn mi przerwał.
- Pilnuj jej. Nie chcę aby jej się coś stało. - powiedział nawet na mnie nie patrząc i odszedł.
Myślałam, że będzie się mnie dopytywał czy mam coś z tym wspólnego ale jednak tego nie zrobił. Może zrozumiał ? Nie wiem. Najbardziej to jest mi żal Zayn'a. Stara się żeby Nina była bezpieczna, ratuje ją, a ona wyjeżdża. Niestety nic nie mogę na to poradzić. Wstaję i idę do salonu. Zayn'a nigdzie nie ma. Może jest w sypialni ? Kładę się na kanapie i włączam telewizor. Bezmyślnie przełączam wszystkie kanały ale mój wzrok natknął się na wiadomości. Szybko przyciszyłam telewizor, by Zayn nie słyszał.
'Dziś naszym dziennikarzom udało się zdobyć informację na temat włamania do jednej willi w miejscowości Bradford w Wielkiej Brytani.
- Do włamania doszło wczoraj, w godzinach nocnych. Czujni sąsiedzi, słysząc trzaski w domu sąsiadów, zadzwoniło na policję.Na szczęście jak potwierdziła nam policja, iż wcześniej w domu nikogo nie było, więc nie ma żadnych rannych, zabitych czy porwanych osób. Nie znany jest nam sprawca tego włamania, jednak wiadomo, że było ich czterech. Pozacierali ślady, więc poszukiwania są trudniejsze. Narazie tyle wiemy.'
Ciekawe, który to dom. Nagle teraz mnie olśniło. Nikogo nie było w domu... willa w Bradford... czy to może być nasza willa ? Muszę to sprawdzić jak najszybciej. Jednak postanowiłam się zdrzęmnąć, więc wyłączyłam telewizor, wzięłam koc i usnęłam na kanapie.
***
Obudziło mnie szturchanie. Pomrukiwałam ze złości, że ktoś próbuję mnie obudzić.
- Tamara, wstawaj ! Nie bądź leniem. - Julia oczywiście nie dała za wygraną i ściągnęła ze mnie koc.
- Dobra jeszcze chwilę. - jednak i tak usiadłam, przeciągłam się i przetarłam oczy. - Co ?
- Och nie bądź już zła na mnie, że ci przerwałam sen, ale teraz możesz mi podziękować siostrzyczko. - i zrobiła minę jakby była z czegoś baardzo dumna.
- I tak będe zła na ciebie. - wytknęłam jej język na co ona odpowiedziała mi tym samym - A niby za co mam ci podziękować ? Że mnie łaskawie obudziłaś ?
- Nie idiotko. - zaśmiała się. - Zapomniałaś ? Miałaś pojechać z Niną do szpitala 3 godziny wcześniej. - spojrzałam na zegarek. Było po 17. - Ale wyręczyłam cię i ja z nią pojechałam. - odetchnęłam z ulgą. - Chcesz herbaty ?
- Gdybyś mogła mi zrobić, było by super. - uśmiechnęłam się. - Co robi Zayn ?
- Nie wiem, cały czas siedzi chyba u siebie. Wiesz co, musimy pogadać. Z Zayn'em. - usiadła podając mi kubek gorącej herbaty.
- Gdzie reszta ? - zapytałam rozglądając się do okoła.
- Harry z Louis'em i Niall'em pojechali po pizze i coś jeszcze, Nina się pakuje, a Zayn'a nie widziałam jeszcze na oczy. - wyparowała.
- Acha. - wzdychnęłam i rozsiadłam się na kanapie. Nagle drzwi wejściowe się otworzyły, a do środka wparowali chłopacy z pizzami i zakupami.
- Cześć wszystkim ! - przywitał się Louis, i weszli do salonu kładąc pizze na stoliku. Mmm jak pachnie.
- Co tu tak ponuro ? - zapytał Niall rozglądając się do okoła. Wtedy ze sypialni wyszła Nina ciągnąc walizkę. - Co tu się stało ?
- Jak nas nie ma to normalnie świat musi się zawalić, czy co ? - zapytał Harry z uniesionymi brwiami. W końcu z pokoju wyszedł Zayn ze wzrokiem utkwionym w Ninie.
- Zayn musimy pogadać. - powiedziałam. Zayn oparł się o blat kuchenny i patrzał się w naszą stronę. Chłopacy usiedli, Nina stała obok drzwi, a Julia usiadła koło mnie.
- O co chodzi ? - zapytał. Zero emocji.
- Postanowiłam, że ja wraz z Julią wrócę do Londynu. - powiedziałam.
- Dlaczego Julia mi nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz ? - zapytał Harry zły.
- A kto powiedział, że ja jadę do Londynu ? - spytała zaskoczona Julia.
- Myślałam, że nie będzie problemu. Chyba lepiej wrócić do szkoły - odpowiedziałam.
- Bez uzgadniania ze mną ! Myślałam, że jesteśmy siostrami ! - krzyknęła w moją stronę. Ze złości aż wstałam.
- Bo jesteśmy ! No ale jak widzisz, wolisz chłopaka od rodziny ! Wiesz co ? Może se wyjedźcie jeszcze razem na wakacje ?
- Masz coś do tego, że jesteśmy razem ? A może jesteś zazdrosna, bo chłopaka nie masz ? - powiedział wkurzony Harry.
- A może jednak nie ma chłopaka, a jest bardziej rozsądna ? - powiedział Louis też już najwidoczniej podirytowany.
- Co, myślisz, że nie jestem rozsądny ? Ty też się nie wymądrzaj, bo sam dziewczyny nie masz ! - krzyknął Harry.
- Z czego ty robisz problemy Harry ? Myślałem, że wszyscy jesteśmy kumplami ! Zayn nawet nie umie powiedzieć głupiego cześć ! - Niall wstał zaciskając dłonie w pięści.
- Kto powiedział, że muszę się odzywać ? Nawet do mnie nie zagadacie ! - uniósł się Zayn.
- Ja wciąż do ciebie zagaduję, a ty nic ! - powiedziała Julia.
- Czemu mnie kłamałaś ? - zapytał Harry Julię. Ta jednak stała ze spuszczoną głową. - Przez cały czas mnie kłamałaś ! Mówiłaś ''po co odzywać się do Zayn'a, jeśli on sam nie zaczyna się odzywać?"? Myślałem, że można tobie zaufać.
- Taki mądry jesteś, a sam kłamiesz ! - powiedziała Nina. - Jak można po takim czymś, stracić zaufanie do drugiej osoby ? A może Julia kłamie Zayn'a ? Może najpierw pomyśl za nim coś powiesz - powiedziała Nina.
- Ach tak, taka dobra z ciebie przyjaciółka, że teraz mówisz, że kłamię ! Nie spodziewałam się tego po tobie. - wytknęła palcem na Nine.
- Możecie się w końcu ogarnąć i skończyć te bezsensowne wymiany zdań ? - przerwał Zayn.
- A kto powiedział, że są bezsensowne ? Jak chcesz to możesz wyjść i nie słuchać - powiedziałam ze zdenerwowaniem.
- Tak się składa, że to ty - pokazał na mnie palcem - chciałaś wyjść. Więc do widzenia.
- Wiesz co, jesteś... okropny. Wyganiasz własną siostrę, której tyle zawdzięczasz ! - krzyknęła Nina.
- Wiecie co, pierdolcie się wszyscy - powiedział Louis wściekły i wyszedł.
- Też mam tego dosyć. Nara - również Niall wyszedł.
- Wylatuję. - zwróciła się do Harry'ego - Nie dzwoń już nigdy więcej. - i odeszła. Po chwili w ciszy Nina także wyszła.
- Jesteś zdrajcą. - powiedział Harry do Zayn'a. Zayn tylko wytknął mu środkowy palec, a następnie i Harry'ego nie było.
- Chciałaś iść, więc idź. Nie potrzebuję cię. - powiedział chłodno Zayn.
- I tak zrobię. Wiesz, nie widzisz nic, po za czubkiem swojego nosa - i poszłam do sypialni, spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z penthouse'a.
Była już 18. Robiło się ciemno, a ja nawet nie miałam samochodu. I tak się stało, że wszyscy ze wszystkimi się pokłócili. I dobrze, narazie mam wszystkich dosyć. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Poszłam do byle jakiej apteki, kupiłam tabletki przeciw bólowe, po czym odrazu je wzięłam. Nie wiedziałam co zbytnio robić w LA, więc kupiłam mapę i poszłam na lotnisko.
*Oczami Zayn'a*
Popijając jakieś piwo, przeglądałem na laptopie nieruchomości w Londynie. Szukałem jakiegoś mieszkania, aby mieć gdzie mieszkać w czasie nauki. Do domu wiem, że nie wrócę. Nie mam po co. Nie będę się dalej kłócił. Nie obchodziła mnie zbytnio cena, więc po jakimś czasie zadzwoniłem pod numer podany na stronie, gdzie znalazłem fajne mieszkanie. W sam raz dla mnie. Po rozmowie, mieszkanie na mnie już czekało, ale musiałem wpłacić zaliczkę. Zrobiłem to i owo i zacząłem się pakować. Dość długo mi to zajęło, bo było po 21. Ubrałem moją skórzaną kurtkę, zamknąłem penthouse'a i poszedłem na parking. Miałem dość duży problem ze znalezieniem mojego samochodu, gdyż był to duży parking, a że jeszcze najpopularniejszy hotel w LA... dwoma słowami dużo samochodów. Po wędrowaniu w końcu znalazłem moje Farrari, wpakowałem walizki do środka, a następnie pojechałem w stronę lotniska. Po 30 minutach jazdy w końcu dotarłem. Załatwiłem wszystkie rzeczy, które potrzebne są do lotu; prześwietlenia bagaży itp. Lot miałem dopiero o 23:15, więc miałem dość dużo czasu. Na lotnisku było pare osób. Kupiłem sobie kawę aby nie zasnąć i usiadłem na fotelu. Po 10 min. znudziło mi się ciągłe siedzenie, więc postanowiłem się przejść. Poszedłem do jakiegoś kiosku, wziąłem gazetę w dłoń i przeczytałem pierwszą stronę tytułową.
Napad na jedną z najdroższych will w Bradford, Wielka Brytania
Do napadu doszło w mieście Bradford niedaleko Londynu. Dokładnie wczoraj, w godzinach nocnych. Jak wyszło z przesłuchania sąsiadów i świadków, w domu nikogo nie było, a włamywaczy było czterech. Niestety pozacierano ślady, więc śledztwo w tej sprawie jest utrudnione.
Czterech włamywaczy... Sykes. Jego świta. A zresztą co mnie on obchodzi ? Narazie mam wszystko i wszystkich w dupie. Niech se świat robi co chce, mnie i tak to gówno obchodzi.
***
O godzinie 20:30 dwa dni później, byłem na miejscu. Wszedłem do małej kamienicy i szukałem wzrokiem odpowiedniego numerka na drzwiach. W końcu znalazłem, otworzyłem drzwi i rozejrzałem się. Małe, schludne mieszkanie, dość nowoczesne. To mi wystarczy. Położyłem klucze na komodzie, a walizki położyłem w sypialni. Jeszcze musze niestety jechać do Bradford po moje książki i inne duperele... najchętniej to bym usiadł z laptopem na kolanach i piwem w ręce. No ale cóż, lepiej jak będe miał to już z głowy, dlatego zamknąłem mieszkanie i pojechałem do Bradford.
Droga minęła mi dosyć szybko, więc otworzyłem drzwi bez żadnego pukania i nie rozglądając się pobiegłem do mojego pokoju. Spakowałem wszystkie książki i inne potrzebne rzeczy, a następnie poszedłem do samochodu. Na swojej drodze niestety, zatrzymała mnie matka.
- Zayn, wróciłeś ! - chciała mnie uściskać, ale się odsunąłem.
- Nie wróciłem do domu. Kocham cię mamo, ale nie zostaję tutaj. Zamierzam skończyć liceum i wylatuję do USA - oznajmiłem, a matka podeszła do mnie.
- Zayn, proszę nie wyjeżdżaj. Tu dzieją się dziwne rzeczy, a z Julią i Tamarą...
- Nie chce o nich rozmawiać - przerwałem. - Będę robił wszystko, abyś była bezpieczna, ale nie mogę tutaj zostać. Zadzwonię jeszcze.
I pojechałem. Zastanawiało mnie to, jakie dziwne rzeczy się tu dzieją. Chodziło jej o napad ? Czy o co ? Nie wiem, narazie nie chce o tym myśleć. Za dużo wydarzeń działo się przez ten miesiąc, potrzebuję odpoczynku. Nauka oderwie mnie od tych spraw, które nie są narazie warte zaprzątania mi głowy.
__________________________________________
Coś mi się wydaje, że tego opowiadania nikt nie czyta ;/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz