Zmroziło nas wszystkich, nawet Harrego. Harry o wszystkim wie, wszystko mu mówie. A najgorsze jest to, że ojciec najbardziej nie przepada za chłopakami moich sióstr. Daje im w pierdol. Kurwa. Ta jębana cisza. Nie chcę aby znów była jakaś awantura, dlatego dałem znak Harremu by wyszedł. Kiedy mój przyjaciel już był w korytarzu, ojciec złapał go za ramię i wciągnął do salonu.
- A ty gdzie się wybierasz ?!?
- Ja... yyy....
Był zmieszany. Nie będzie dobrze.
- Nigdzie się nie wyprowadzacie, zrozumiano ?!? To jest mój dom, ja wami rządze. Jeśli pod moją nieobecność... -I wyjął broń, którą skierował na Harrego - się wyprowadzicie, to obiecuję wam, że was pozabijam, a również waszych przyjaciół.
Zacisnąłem zęby. Wyjąłem bez skapy telefon i wcisnąłem nagrywanie. Warto mieć jakieś dowody. Ojciec kontynuował swoją groźbe.
- A ty masz się więcej nie pojawiać w naszym domu, bo jak nie, to za nim się obrócisz, twoja krew będzie wszędzie. A teraz wypierdalaj stąd.
Harry szybko wyszedł, wiem, że nie chciał ale wyszedł.
- A ty, moja uczciwa żono, musisz zapłacić za to, że okłamałaś mnie. Po pierwsze - oddasz kasę co do grosza, po drugie - zaraz się z tobą rozprawię, po trzecie - marsz do swoich pokoji ! Z wami też się rozprawie !
Ja pierdole. Zajębiście. Więc poszłem do swojego pokoju. Zakończyłem nagranie i wysłałem Ricie.
Ja: właśnie to się przed chwilą stało. Zaraz przyjdzie do mnie i oberwe.
Rita: o matko... dzwoń na policję.
Ja: po co ? Jak wyjdzie z pudła to od razu nas zamorduje. Albo wynajmie kogoś by nas zabić.
Rita: to co zrobisz ?
Ja: nagram całą naszą ''kłótnię''. I ci wyśle. Jeśli będe w stanie.
Rita: nawet tak nie myśl.
Ja: po moim ojcu wszystkiego mogę się spodziewać.
I nagle wrzaski i płacz mojej matki. O nie, przegiął. Ruszyłem do ich sypialni, ale drzwi były zamknięte na klucz. Zacząłem walić.
- Przestań rozumiesz ?!? Nie wyżywaj sie na innych !
Cisza.
- Kurwa, jeśli nie przestaniesz, dzwonie na policje !
Cisza. W końcu wyszedł ojciec i zamknął z powrotem drzwi na klucz. Żebym nie widział co się stało w środku. Zacisnąłem szczęke. I walnąłem go prosto z pięści, przez co upadł na ziemie, więc korzystając z okazji walłem go w brzuch. Ten wyciągnął nóż z kieszeni (what?!?) i wymierzył w moją noge. Przeciął troche moją skórę ale nic się nie stało, więc ruszyłem do swojego pokoju, zamknąłem drzwi i wybrałem numer do Rity.
- Halo ?
- Dzwoń na policje. Sprawa wymykła się spod kontroli. Znasz mój adres.
- Coś ci zrobił ?
I nagle dostałem w łeb patelnią, przez co straciłem przytomność i bezwładnie upadłem na podłoge.
*Oczami Julii*
Przestraszyłam się tego huku. Po cichu otworzyłam drzwi i wychyliłam głowę zza drzwi. Nikogo nie było. Ruszyłam do pokoju Zayna. Był tam ojciec z patelnią w ręku i z Zaynem, który leżał bezwładnie na podłodze z telefonem w ręce. Musiał rozmawiać z kimś przez telefon, ponieważ słychać było wołanie Zayna. Korzystając z chwili nie uwagi ojca, wziełam książkę, która leżała na podłodze i miałam mu walnąć, kiedy odwrócił się, a moje ciało zostałe sparaliżowane strachem, z czego dostałam patelnią w głowe. Nie dostałam zbyt mocno, ale miałam plan, dlatego udawałam, że straciłam przytomność i upadłam koło Zayna. Nasłuchiwałam, czy ojciec sobie poszedł, ale niestety stał. Po 5 minutach poszedł, i usłyszałam wystrzały z pistoletu. O nie. Wzięłam telefon Zayna, i przyłożyłam do ucha.
- Halo ? Jestem siostrą Zayna.
- O matko, co się stało Zaynowi ?
Ale ten głos był strasznie znajomy...
- Zayn dostał patelnią w głowe. Z kim rozmawiam ?
Cisza.
- Z Ritą Smith.
- Nie kłam. Nina ?
Rozłączyła się. Po co Zayn rozmawiał z Niną ? Przecież on jej nienawidzi. Chyba, że... okłamała go. Myślę, że zadzwoniła na policję. Powoli wstałam i poszłam do sypialni rodziców. Niestety zamknięta. Jeszcze raz się rozejrzałam czy nie ma ojca i poszłam po zapasowy klucz. Otworzyłam drzwi, i ujrzałam matke siedzącą na łóżku z przykrytą twarzą dłońmi. Zamknęłam drzwi i usiadłam obok.
- Mamo nic ci nie jest ?
Zdjęła dłonie z twarzy i spojrzała się na mnie z troską. Pobił ją. Cała twarz była pokryta siniakami. Auć. Z oddali było słychać syreny policyjne. Na szczęście.
*Oczami Louisa*
Siedzieliśmy tak czekając na Zayna. Zaczął Harry.
- Pojedźmy tam. Coś musiało się stać.
- Zayn sobie poradzi.
- Nie wiem. A jego siostry ? A Julia ? On mówił, że z każdym się rozprawi.
- Słuchaj, zawiadomiliśmy policję, powinna już tam być. Zadzwonię do Zayna.
Wyciągnąłem mojego smartfona i wybrałem odpowiedni numer.
Pierwszy sygnał.
Cisza.
Drugi sygnał.
Cisza.
Trzeci sygnał.
Cisza.
Cholera.
- Nie odbiera.
- To co będziemy siedzieć tu tak bez czynnie ?
- To może wy tu zostaniecie, a ja tam pojade zobaczyć co się stało.
- Masz broń ?
- Mam.
Wsiadłem do mojego czarnego mercedesa i ruszyłem w odpowiednie miejsce. Zastałem wozy policyjne i... pogotowie ? O cholera. Wysiadłem z auta, nie biorąc broni i poszłem do jednego policjanta.
- Co się tu stało ?
- Głównie przemoc, również doszło do skorzystania z broni. Na szczęście nikt nie został ciężko ranny, tylko jedna osoba straciła przytomność po przez uderzenie patelnią w tył głowy.
- Co zrobiliście ze sprawcą ?
- Został zatrzymany do aresztu tymczasowego.
- Acha, dziękuje.
Zmierzałem do ich willi, kiedy wybiegła Julia. Przybiegła do mnie i się przytuliła. Odzwzajemniłem uścisk.
- Nic ci nie jest ?
- Nie. Zabierz mnie do Harrego.
- Co z resztą ?
- Na chwile.
- Co z Zaynem i Tamarą ?
- Zayn odzyskuje przytomność, a Tamara i matka są przesłuchiwane przez policjantów.
- No to chodź.
Poszliśmy razem do auta i zawiozłem ją do Harrego. Z chłopakami usiedliśmy na kanapie, a Niall robił wszystkim po herbacie.
- Piekło się skończyło
Wymamrotał Harry, przytulając Julie. Zresztą ma racje. Myślmy, że będzie teraz lepiej niż było wcześniej. Wieczorem Harry odwiózł siostrę Zayna, i razem z chłopakami wpadliśmy na pomysł, że napiszemy jakąś piosenke.
*Oczami Zayna*
Siedziałem wraz z matką i siostrami w salonie. Nasza rodzicielka, była niespokojna, chyba ją to wszystko przerosło.
- Spokojnie mamo, wszystko będzie dobrze. Yaser trafi za kratki.
- Miejmy taką nadzieje.
Ruszyłem zrobić coś do picia i poszłem do swojego pokoju. Uwaliłem się na łóżku i wyciągłem z kieszeni swojego smartfona. Wiadomość.
Rita: Jak się czujesz ?
Ja: Dzięki, lepiej. Ojciec w końcu trafi do pudła.
Rita: To dobrze. Nie mogłam patrzeć, jak ty przez niego cierpisz.
Ja: 'patrzeć' ?
Rita: widziałam w szkole twoje siniaki, jak również miałeś wypadek.
Ja: wypadek samochodowy, a to była i wyłącznie moja wina, bo zasłabłem.
Rita: a od czego zasłabłeś, lub od KOGO ?
Ja: ...
Rita: no właśnie. Przepraszam, że to powiem, ale nienawidzę twojego ojca. Nie wiem co bym mu zrobiła, gdybyś nie przeżył...
Ja: aż tak ci na mnie zależy ?
Rita: no... zakochałam się w tobie Zayn.
Ja: ych, miło mi, ale...
Rita: ale kochasz Nine i nic to zmieni.
Ja: nie ! Nie o to chodzi. Też się w tobie zakochałem, ale te wszystkie sytuacje mnie już przerosły. Daj mi troche czasu.
Rita: przepraszam nie powinnam... rozumiem. To do zobaczenia.
Ja: pa i nie przejmuj się, ja też cię kocham :*
Rita: ja też :*
Rzuciłem telefon na dywan. Przypomniało mi się coś. Poszłem na dół do salonu, wyłączyłem telewizor, usiadłem na kanapie naprzeciwko wszystkich, przez co wszyscy uwiesili na mnie dziwny wzrok.
- Musimy porozmawiać.
- O czym ?
- O naszym bracie.
Matka spuściła wzrok na podłogę.
- Dlaczego nie żyje ?
Cisza. Musze dać jej troche czasu, aż to z siebie wyrzuci.
- Jak widziałem z Julią i Tamarą, to wynikało, że pobił samobójstwo. To prawda ?
- Nie. To znaczy... chciał, ale to ojciec go zas...
- Nie kończ. Co z nim zrobiliście ?
Cisza. Nagle wstała i poszła do kuchni. Nie chciała o tym rozmawiać.
- Dokończymy tą rozmowe kiedy będziesz na siłach.
Wziąłem kurtke, rzuciłem na nią ostatnie spojrzenie i wyszedłem. Wsiadłem do mojego czerwonego ferrari i pojechałem do Louisa. Zastałem w domu wszystkich chłopaków z zespołu. Usiadłem na kanapie, a chłopacy coś pisali.
- Co robicie ?
- Piszemy nowy tekst piosenki.
- Bez ze mnie ?
Popatrzyłem co mamy, i wymyślaliśmy nowe rymy i słowa. Po 2 godzinach tekst był gotowy, co nazwaliśmy go ,,one thing''. Jeszcze trzeba wymyślić melodie, ale tym zajmiemy się kiedy indziej. Postanowiliśmy się zrelaksować, przy czym Lou podał nam piwo i włączyliśmy telewizje. W mojej kieszeni rozległ się dzwonek, oznaczający, że ktoś dzwoni. Wyjąłem telefon i odebrałem. Julia.
- Zayn, gdzie jesteś ?
- U Louisa. A co ?
- Mam sprawe.
- Jaką ?
- To nie jest rozmowa na telefon. Kiedy wracasz ?
- Nie wiem. Może niedługo będe. To takie ważne ?
- Dosyć. Dotyczy to ciebie.
- Aha, dobra to może za jakieś 30 min będe.
- Okej. To cześć.
- Pa.
Rozłączyłem się i wrzuciłem telefon z powrotem do kieszeni.
- Kto sie dobijał ?
- Siostra.
- Aaa okej, co tam chciała ?
- Chce ze mną pogadać.
- Okej, nie wtrącam sie.
Posiedziałem jeszcze pół godziny i wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Było dosyć pusto na drogach, przez co mogłem zwiększyść prędkość. Był już wieczór. W krótkim czasie wróciłem do domu, na co moja siostra, która chciała ze mną porozmawiać, czekała w moim pokoju. Zamknąłem drzwi i usiadłem obok niej.
- O co chodzi ?
- Chodzi o tą Rite - zaznaczyła cudzysłów palcami, przy czym zrobiła poważną, a również zmartwioną mine - bo... Zayn, tylko nie bierz tak bardzo tego do siebie, muszę poprostu ci to powiedzieć. Nie chcę, byś był okłamywany, jesteś moim bratem. Więc ta Rita... to Nina.
*Oczami Julii*
Zayn wpatrywał się we mnie ze swoją kamienną twarzą, która nie wyrażała nic. Po chwili zrobił wielkie oczy.
- Co ?!?
- Zayn, wtedy jak z nią rozmawiałeś i straciłeś przytomność przez ojca i ona nie zakończyła połączenia, wtedy ja weszłam i...
- Wierze ci.
Zacisnął szczęke. Spojrzał się na mnie, a następnie szybko skierował swój wzrok na podłoge.
- Proszę, zostaw mnie samego.
- Zayn...
- Proszę.
Jego wzrok był w tej chwili jakby nieobecny. Nie chcę, by cierpiał. Najbardziej boje się tego co może sobie zrobić, widząc te blizny na jego rękach. Powoli wstałam i poszłam do swojego pokoju, zostawiając go samego. Wsłuchiwałam się co robi. Słyszałam jak chodzi po swoim pokoju. Teraz pewnie w coś walnął, ale nie umiem ocenić w co. Cisza. Długa, ciężka cisza. Moje ciśnienie wzrastało wraz z niepokojem. Boje się o niego. Za dużo przeszedł.
*Oczami Louisa*
Sprzątałem po chłopakach w salonie, którzy rozeszli się już do swoich domów. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Spojrzałem na zegar, gdzie wskazówki skazywały 23:09. O tej godzinie ? Ruszyłem zastanawiając się kto to może być. Otworzyłem niepewnie klamke, a w drzwiach ukazała się mi brunetka z rozmazanym makijażem, przez co można stwierdzić, że płakała, ale naprawdę mocno. Jej twarz zasłaniały włosy, a jej oczy były jakby zmęczone i smutne. Po chwili zrozumiałem, że to Nina. Co ona tu robi ? Dlaczego do mnie przyszła ? Co się jej stało ?
- L-louis, p-pomóż mi. - jej głos się załamał na ostatnim słowie - proszę.
______________________________________________
Hej, wam jak się podoba mój nowy rozdział ? Zero komentarzy ? Zero motywacji. Pozdro :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz